niedziela, 20 lutego 2011

Autoportret z muzą

Kiedyś wielki Jacek Malczewski namalował swój „Autoportret z muzą” - a właściwie to nawet trzy obrazy o takim tytule (przynajmniej pamiętam trzy).
I ja również pokusiłem się o uwiecznienie siebie z muzą …
Podobnie też, zatytułowałem obrazek poniżej ;-)





Niech moja muza nigdy mnie nie opuszcza, niech nasza znajomość jest bardzo zażyła, obym zawsze miał natchnienie by tworzyć moją sztukę…

S. Erazmus
2011-02-20 

sobota, 19 lutego 2011

Artysta doskonały

Jakiś czas temu miałem okazję oglądać film pt. „Czarny Łabędź”. Obraz w konwencji dreszczowca, od pierwszej sceny wywołuje emocje i lekki niepokój,  zaciekawienie, co dalej… i co dalej ...
Lecz moim zdaniem  nie o fabułę tu idzie, ale o szeroko pojętą sztukę. Tutaj, główna bohaterka opowieści jako podopieczna ósmej muzy  - tancerka baletowa  - reprezentuje właśnie taki świat sztuki i artystów.
Jest świetnym dowodem, że oprócz końcowego efektu dzieła, liczy się też (a może przede wszystkim) droga dochodzenia do celu i jego przesłanie. Wszystkie emocje i uczucia, ciężka praca i przeżycia, myśli i wizje, cały ten odrealniony świat związany z tworzonym dziełem sprzyjają osiągnięciu zamierzonego efektu, potęgują wrażenia u odbiorcy i sprawiają, że dzieło jest doskonałe.
 Artystka (z pewnością mogę ją tak nazywać)  w swoim żmudnym dążeniu do doskonałości, popartemu ciężką pracą i treningiem,  tak się wczuła w powierzoną rolę, że kompletnie zatraciła poczucie rzeczywistości,  płacąc wysoką cenę za zagubienie się w onirycznym świecie jej sztuki .
Jednak jej ostatnie słowa w filmie : „That was perfect”  - czy coś takiego ;-)  - przypieczętowują definicję sztuki doskonałej i artysty doskonałego .

Do prawdy, to było niesamowite przeżycie,  przepiękne i wzruszające...
Wtedy zdałem sobie sprawę, że to jest dopiero sztuka.

S.Erazmus
2011-02-19