niedziela, 9 września 2012

Wakacyjne refleksje

Sztuka jest kreacją bazującą na solidnym
rzemiośle,tam gdzie mamy do czynienia z jakąś
formą wyrazu osoby czy też konceptu, spotykamy się
z ludzką (lub nieludzką) ekspresją a nie ze sztuką.

Zasłyszane lub przeczytane … :-)


Podczas wakacyjnego lenistwa miałem okazję nadrobić trochę całoroczne zaległości czytelnicze. Tym razem trafiło na „ludzką” tematykę, tzn. przyczyny i skutki różnych zachowań ludzi. Wśród nich spora porcja o sztuce i jej związkach z metodami na przetrwanie” osobnika”, całej grupy czy też gatunku. :-)
I ta „porcja” właśnie była dla mnie najcenniejsza, może dla tego, że utwierdziła mnie w moich przekonaniach dotyczących rozumienia sztuki, umiejętności jej odczytywania i podziwiania. Ugruntowała też sens i sensowność moich prób jej tworzenia, moim wysiłkom rozwoju w tym zakresie, poprzez ćwiczenie, własne poszukiwanie i osobiste doświadczanie…

Bardzo znamienny i trafnie skorelowany z mottem artykułu jest opisany poniżej przypadek, zaczerpnięty ze wspomnianej „porcji” o sztuce.

Jest w nich jakieś zacięcie, zdecydowanie i oryginalność” – taka była pierwsza reakcja jednego ze współczesnych i sławnych malarzy abstrakcyjnych X* po obejrzeniu serii abstrakcyjnych rysunków niejakiej Siri.

Inny, wielki autorytet w sprawach abstrakcyjnego ekspresjonizmu Y*, który jest profesorem na jednym z amerykańskich uniwersytetów, był jeszcze bardziej wylewny:

Te rysunki są bardzo liryczne, bardzo, bardzo piękne. Są takie stanowcze, pełne afirmacji i napięcia, energii skoncentrowanej i kontrolowanej, to wręcz nie do wiary[…] Ten rysunek jest tak pełen wdzięku, taki delikatny[…] W tym rysunku widać, że uchwycono ów nieodzowny wyraz budujący emocję.
Y podziwiał w rysunkach Siri równowagę dodatnich i ujemnych przestrzeni, położenie i zorientowanie obrazów.
Widząc rysunki, ale nie wiedząc niczego o ich autorze, odgadł prawidłowo, że artysta był płci żeńskiej i miał zamiłowanie do azjatyckiej kaligrafii. Jednak nie zgadł, że Siri ma dwa metry wzrostu i waży cztery tony. Siri to słonica indyjska, która rysowała trzymając ołówek trąbą.

He, He …. to ci dopiero sztuka :-)

Zgadzam się z tezą (odnalezioną w tej samej „porcji” o sztuce), że sztuka jest najszlachetniejszym z atrybutów wyróżniających człowieka. Tym, co podobnie jak mowa odgranicza nas od zwierząt. Jednak sztuka uchodzi za coś jeszcze szlachetniejszego niż mowa, która jest „zaledwie” wysoce rozwiniętym systemem komunikacji zwierzęcej i służy w sposób oczywisty funkcjom biologicznym, pomagając nam przeżyć.

Jednak powyższa „definicja” sztuki nie może odnosić się tylko wyrażania swoich emocji i idei/konceptów, często bez żadnego wysiłku twórczego, by nie rzec - przypadkowe. Aby odciąć się od rodzaju sztuki uprawianej przez wspomnianą „artystkę” Siri, należy „ludzkie uprawianie” sztuki zdefiniować jako, przede wszystkim doskonalenie się w twórczym wysiłku i dążenie do perfekcji w tym wyrażaniu swoich emocji i idei.

Uzupełniając należy powtórzyć za Oskarem Wilde, że artysta jest (i musi) być twórcą piękna…
chociaż należy zastanowić się z jakiego powodu stwierdził też, że „Każda sztuka jest bezużyteczna” ?

Pozdrawiam wszystkich :-)
S.Erazmus

2012-09-08

* celowo pomijam nazwiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz