Opuściła mnie wena, dlatego
długo, długo nic…. Nic się nie działo
ani tu na blogu, ani w mojej „sztuce”.
:-(
Na chwilę pojawiła się Muza. Myślałem, że zostanie dłużej, bliżej. Myślałem, że trochę sobie "poprzyglądamy" się, że trochę pobędzie ze mną, że trochę nacieszę się nią.. Ale coś mi się wydaje, że chyba już
się rozmyśliła, oddaliła się i poszła sobie... A może nie ? Sam już nie wiem...
Efekty poniżej - sztuka jak sztuka, coś nowego na spróbowanie. Może komuś spodoba się.
;-)
S.Erazmus
2014-08-02
Oczywiście, że się podoba. Bo bardzo trudno stworzyć taki portret sceny intymnej, a Panu się udało. Jest: subtelność, delikatność, czułość i odpowiednie proporcje w rysunku ciał. Bardzo ładne zespolenie głów na rysunku trzecim. Proszę częściej się mocować z Muzą lub jej brakiem.Efekty i tak będa ciekawe.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że obietnica odwiedzin i sprawdzania będzie dla mnie motywacją - nawet bez Muzy.