sobota, 2 sierpnia 2014

Moje Muzy...

Opuściła mnie wena,  dlatego długo, długo nic….  Nic się nie działo ani tu na blogu, ani w mojej „sztuce”.
:-(
Na chwilę pojawiła się Muza. Myślałem, że zostanie dłużej, bliżej. Myślałem, że trochę sobie "poprzyglądamy" się, że trochę pobędzie ze mną, że trochę nacieszę się nią..  Ale coś mi się wydaje, że chyba już się rozmyśliła, oddaliła się i poszła sobie...  A może nie ? Sam już nie wiem...

Efekty poniżej - sztuka jak sztuka, coś nowego na spróbowanie. Może komuś spodoba się.




;-)

S.Erazmus
2014-08-02

2 komentarze:

  1. Oczywiście, że się podoba. Bo bardzo trudno stworzyć taki portret sceny intymnej, a Panu się udało. Jest: subtelność, delikatność, czułość i odpowiednie proporcje w rysunku ciał. Bardzo ładne zespolenie głów na rysunku trzecim. Proszę częściej się mocować z Muzą lub jej brakiem.Efekty i tak będa ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.
    Mam nadzieję, że obietnica odwiedzin i sprawdzania będzie dla mnie motywacją - nawet bez Muzy.

    OdpowiedzUsuń